83 lata temu zaczęła się II wojna światowa
II wojna światowa w gminie Niepołomice zebrała pierwsze krwawe żniwo już 3 września 1939 r. Tego niedzielnego poranka w wyniku niemieckiego nalotu bombowego zginęło bądź odniosło śmiertelne rany sześcioro staniątczan, tyle samo osób zostało rannych. Zabity został również 10-letni chłopiec w Zakrzowie. Był to prolog sekwencji tragicznych wojennych wydarzeń na naszym terenie.
Początek ataku Heinkli
Pierwsze cierpienia zadane przez Niemców mieszkańcom wsi w byłej gminie Targowisko (obejmującej m.in. tereny dzisiejszej gminy Niepołomice) w powiecie bocheńskim miały miejsce już rano w niedzielę 3 września 1939 r. Tego dnia po 8:15 od Brzeska w kierunku Krakowa, wzdłuż linii kolejowej łączącej te miasta, przemieszczało się 12 niemieckich samolotów He 111 (pot. Heinkel). Były to bombowce, które miały podczepione trzy rodzaje bomb: burzące i zapalające przeznaczone do niszczenia budowli oraz odłamkowe do rażenia celów żywych.
Niemieckie bombowce He 111 (Heinkle) w szyku bojowym. 3 września 1939 r. rano 12 takich samolotów przemieszczało się od Brzeska w kierunku Krakowa wzdłuż linii kolejowej, spuszczając bomby burzące, odłamkowe i zapalające. Źródło: domena publiczna
Najpierw samoloty zrzuciły bomby na stację kolejową w Brzesku i zerwały w ten sposób połączenie z Tarnowem. Przeleciały nad Bochnią i po przekroczeniu rzeki Raby kontynuowały bombardowanie kolejnych miejscowości. Bomby zostały zrzucone m.in. na Cikowice, gdzie na pastwisku zginął 7-letni Józiu Rybka. W Stanisławicach bomba trafiła w dom rodziny Skórów, zabijając w nim Józefę Skórę i ciężko raniąc dwóch synów. 10-letniemu Staszkowi odłamki urwały rękę, a młodszemu Bolkowi odcięły piętę.
Najważniejszym celem ataku eskadry była prawdopodobnie składnica amunicji Armii Kraków w Kłaju, zlokalizowana po północnej stronie szlaku kolejowego – niemieckie samoloty zmierzały wprost na nią.
Szkic niemieckiego nalotu bombowego na teren byłej gminy Targowisko, 3 września 1939 r. około 8:15. Bomby zostały zrzucone m.in. na Cikowice (1 osoba zabita), Stanisławice (1 osoba zabita, 2 ranne), Kłaj, Staniątki (9 bomb zabiło 6 osób, raniło 6, uszkodziło 8 domów), Podłęże, Zakrzów (1 osoba zabita, 1 ranna, 2 budynki uszkodzone). Źródło: opracowanie p. Janusza Czerwińskiego
Szarża ppor. Króla i walka jego eskadry
Mniej więcej w tym samym czasie z pobliskiego lotniska w Pobiedniku wystartowało dziewięć polskich myśliwców P.11c z III Dywizjonu 2 Pułku Lotniczego pod dowództwem ppor. Wacława Króla. W powietrzu dowódca polskiej eskadry otrzymał informację o lecących w kierunku Krakowa niemieckich bombowcach. Na wysokości Igołomii polecił zmienić kurs i – znajdując się nad Puszczą Niepołomicką – dostrzegł Heinkle lecące na pułapie niższym o około 500 metrów.
Polskie myśliwce P.11c na polskim niebie. 3 września 1939 r. w walce z niemieckimi He 111 nad byłą gminą Targowisko dowodził nimi ppor. Wacław Król. 9 samolotów P.11c wystartowało z lotniska w Pobiedniku. Źródło: domena publiczna
Pomiędzy Targowiskiem a Kłajem ppor. Król przeprowadził brawurową szarżę na niemiecką eskadrę, skupiając na sobie uwagę pilotów bombowców, którzy w wyniku zmasowanego ostrzału trafili jego samolot. Dzięki temu atakowi polscy piloci mogli w miarę bezpiecznie prowadzić pościg za Heinklami. Ppor. Król za swoją akcję zapłacił utratą maszyny, ale ułatwił wykonanie ataku kolegom. Sam, nie widząc szans na ugaszenie pożaru w samolocie, ewakuował się, skacząc ze spadochronem. Wylądował szczęśliwie przy Rabie w Łężkowicach i został w niedługim czasie podjęty przez żołnierzy kompanii wartowniczej ze składnicy amunicji w Kłaju.
Ppor. Wacław Król (1915-1991) dowodzący eskadrą P.11c 3 września 1939 r. Źródło: www.autoelektrobochnia.pl
Reszta naszych myśliwców, atakując niemieckie bombowce, rozbiła ich szyk i – ścigając je (nasi piloci mieli w tym względzie ograniczone możliwości, gdyż He 111 osiągały prędkość większą o około 30 km/h od naszych P.11c) – zmusiła niemieckich pilotów do pozbywania się bomb. W wyniku starcia powietrznego trzy bombowce zostały wyeliminowane z walki. Cztery He 111, które nie zostały związane walką powietrzną, zniżyły lot z zamiarem zaatakowania koszar i stacji kolejowej w Kłaju. Polscy żołnierze ze składnicy i z obsługi kaemów umieszczonych na pociągu stojącym w stacji otwarli do nich potężny ogień zaporowy. To spowodowało, że Niemcy bez celowania pozbyli się śmiercionośnych ładunków i umknęli naszym pilotom. Trzy zrzucone bomby burzące wybuchły w okolicy stacji, lecz nie spowodowały szkód. Trzy bombowce przedarły się nad składnicę, zrzuciły tam 12 bomb, lecz żadna nie trafiła w cel. Pozostałe He 111 uwikłane w walkę powietrzną z naszymi myśliwcami uciekały w kierunku Krakowa, pozbywając się bomb, by odciążyć maszyny w celu uzyskania maksymalnych prędkości przed ścigającymi je polskimi myśliwcami. Kilka samolotów obrało kurs wzdłuż drogi nr 75 w kierunku Niepołomic. Piloci zrzucili bomby na Puszczę, przed miastem, tuż po północnej stronie drogi w pobliżu miejsca, gdzie 75-tka krzyżuje się z drogą leśną biegnącą w kierunku Sitowca. Prawdopodobnie bomby – zrzucone niecelnie – były przeznaczone dla uciekinierów przemieszczających się w kierunku Szarowa. Niemieccy piloci nie trafili również w przemieszczający się koło Staniątek tabor 156 pułku piechoty rezerwy.
Pole zrzutu bomb obok drogi nr 75 w Puszczy Niepołomickiej (technologia LiDAR). Źródło: opracowanie p. Janusza Czerwińskiego
Nie doszli na Mszę Świętą
W wyniku bombardowania najbardziej ucierpieli mieszkańcy Staniątek. Na wieś zrzucono dziewięć bomb, które zabiły na miejscu lub śmiertelnie raniły łącznie sześć osób. Sześcioro kolejnych mieszkańców odniosło mniej groźne dla życia rany.
Największa tragedia spotkała rodzinę Dulskich. Na miejscu zginęła 11-letnia Izabela Dulska. Odłamki bomby dosięgły Izę (prawie odcięły jej głowę), gdy dobiegała do swojego domu od strony Śledziowskich. Jej mama – 33-letnia Helena Dulska (z d. Śledziowska) będąca w ciąży – i babcia, 54-letnia Katarzyna Dulska, w wyniku doznanych obrażeń zmarły po przewiezieniu do szpitali (Helena – 12.09.1939 r. w Bochni, Katarzyna w Krakowie). W momencie wybuchu bomby siedziały na ławce przed oknem od kuchni, jak miały w zwyczaju w każdą pogodną niedzielę, i zamierzały pójść na Mszę Świętą. Jedna z bomb eksplodowała właśnie przed budynkiem, po jego północnej stronie.
Dom państwa Dulskich w Staniątkach obok ochronki sióstr służebniczek. Zdjęcie z 1990 r., elewacja i dachówka zachowana z czasu wojny. Fot. z archiwum rodzinnego państwa Marty i Leszka Chwastków
Ofiary śmiertelne nalotu bombowego 3.09.1939 r. w Staniątkach. Od lewej: Izabela Dulska (11 lat), Helena Dulska z d. Śledziowska (33 lata) – matka Izabeli, Katarzyna Dulska – teściowa Heleny i babcia Izabeli. Fot. archiwum rodzinne państwa Marty i Leszka Chwastków
Ponadto od bomby na miejscu zginęła Anna Lebiest. 50-letnia Magdalena Skrybant, która w czasie nalotu znajdowała się kilkadziesiąt metrów od domu Dulskich po jego północnej stronie, zmarła w wyniku odniesionych obrażeń 8.09.1939 r. w bocheńskim szpitalu. Z tych samych przyczyn i w tym samym szpitalu 16.09.1939 r. zmarł 60-letni Franciszek Turecki, który w czasie bombardowania wraz z żoną przebywał przed swoim domem (naprzeciw obecnego sklepu sieci SPAR). Ranni zostali: 47-letnia Franciszka Turecka (żona Franciszka), Katarzyna Śledziowska, Rozalia Szewczyk, Anna Balachowska i dwaj bracia Matulowie. Część osób zabitych lub rannych w wyniku wybuchów bomb była w drodze do kościoła na Mszę Św. rozpoczynającą się o 8:30.
Dom państwa Franciszki i Franciszka Tureckich w Staniątkach (przy dzisiejszej ulicy Szkolnej, obecnie naprzeciwko jest sklep SPAR) Fot. archiwum rodzinne państwa Teresy i Klemensa Wasiów
Franciszek Turecki (ranny trzema odłamkami zmarł po dwóch tygodniach pobytu w szpitalu) i jego żona Franciszka Turecka (ranna pięcioma odłamkami przeżyła). Fot. archiwum rodzinne państwa Teresy i Klemensa Wasiów
Uszkodzonych zostało osiem domów: m.in. p. Czajkowskiego, p. Owsiaka i p. Habasa oraz kaplica w domu sióstr służebniczek. Bomba wpadła do niej przez strych i spowodowała wyrwanie okien. Przypuszczalnie była to bomba odłamkowa, gdyż bomba burząca mogłaby spowodować dużo większe zniszczenia – chyba, że duża powierzchnia okien kaplicy (obecnie dwa duże okna z południowej strony są zamurowane) przyczyniła się do ograniczenia skutków wybuchu bomby burzącej. Na szczęście w chwili uderzenia bomby kaplica była pusta.
Ochronka sióstr służebniczek w Staniątkach z kaplicą na piętrze. Fot. Archiwum Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP NP w Starej Wsi
Świadkiem skutków nalotu w Staniątkach był Józef Śledziowski, wówczas sześciolatek. Jego dom (mieszka w nim do dziś) jest oddalony kilkadziesiąt metrów na zachód od domu Dulskich, obecnie zamieszkałego przez krewnych byłych właścicieli. Mimo upływu ponad ośmiu dekad Józef Śledziowski pamięta, gdzie były leje po bombach w okolicy jego domu. – Mieliśmy wielkie szczęście, że żadna z bomb nie trafiła w nasz dom, który był na linii zrzutu. Helena Dulska była siostrą mojej mamy, a Izia – moją kuzynką. Byłem z rodziną na cmentarzu w Niepołomicach, gdy ze szpitala przywieziono zwłoki moich krewnych. Umieszczono je przed pochówkiem w kapliczce cmentarnej, która była wtedy wykorzystywana jako chłodnia.
89-letni Józef Śledziowski ze Staniątek pokazuje miejsce wybuchu jednej z bomb zrzuconych w pobliżu jego domu. Fot. Wojciech Wójcik
Bomby spadły również na Podłęże, uszkadzając jeden dom, i na Zakrzów, gdzie zabiły 10-letniego Tadzia Kolasę, a jego starszemu koledze urwały rękę. Ponadto w tej miejscowości poważnie zostały uszkodzone dwa domy.
Kończąc próbę ponurego bilansu września 1939’, nie sposób nie odnotować wkładu mieszkańców naszej gminy w wojnę obronną. Osoby podlegające obowiązkowi obrony ojczyzny stawiły się zgodnie z przydziałami mobilizacyjnymi.
Żołnierze i oficerowie rezerwy oraz służby czynnej zapisali swoją chlubną kartę najpierw jesienią 1939 r., a później na wielu frontach walk II wojny światowej. Poniższy zestaw nazwisk z pewnością nie jest kompletny i może zostać uzupełniony w miarę dostępu do nowych źródeł informacji.
Żołnierze Wojska Polskiego i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy zginęli w walkach
Z Niepołomic: por. Kazimierz Gałat (PSZ w Wlk. Brytanii), Jan Kapała (WP), kpt. Franciszek Nowak (WP), Stanisław Winiarski (WP).
Ze Staniątek: strz. Tomasz Radecki (WP), plut.-pchor. Czesław Świtał (Armia Polska gen. Andersa).
Z Podłęża: kpr. Franciszek Ciastoń (PSZ w Wlk. Brytanii), strz. Józef Limanowski (WP), plut. Jan Michał Nowak (PSZ w Wlk. Brytanii), st. strz. Władysław Pilch (PSZ w Wlk. Brytanii).
Z Zabierzowa Bocheńskiego: strz. Jan Ostrowski (WP), strz. Solarz Józef (WP).
Z Woli Zabierzowskiej: strz. Bernard Harabasz (WP), strz. Franciszek Klima (WP).
Jeńcy wojenni umieszczeni w obozach
Jeńcy wojenni z Niepołomic: Stefan Bajer, Franciszek Bula, Franciszek Bułat, Ludwik Czuma, Walerian Czuma, Józef Fiema, Tadeusz Fonferko, Aleksander Góra, Władysław Guzik, Józef Gwizdek, Bronisław Iwański, Władysław Janelli, Antoni Karasiński, Antoni Kosturek, Józef Krupa, Jan Kryza, Antoni Pawełek, Andrzej Pilch, Stanisław Skocz, Leopold Wantuch.
Gen. Walerian Czuma (1890–1962) z Niepołomic, legionista, Komendant Straży Granicznej, we wrześniu 1939 r. dowodził obroną Warszawy. Osadzony w oflagu. Fot. Wikipedia
Ze Staniątek: Franciszek Ciastoń, Mieczysław Ciastoń, Józef Fijołek, Mieczysław Juszczyk, Jan Karasiński, Jan Machnicki, Władysław Roszkowicz, Władysław Sadkowski, Władysław Szybiński (zbiegł z transportu do stalagu, wyskakując z pociągu w Podłężu), Mieczysław Turecki.
Z Zagórza: Franciszek Klima, Piotr Szeląg.
Nasi w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie
Warto też wspomnieć o walczących w Polskich Siłach Powietrznych w Wielkiej Brytanii, urodzonych w Staniątkach: sierż. Stanisławie Bednarczyku-Cooperze (1920–2002) – pilocie z 308 Dywizjonu Myśliwskiego „Krakowskiego”, plut. Julianie Krzysztofku (ur. 1919–bdd.) – mechaniku z 302 Dywizjonu Myśliwskiego „Poznańskiego”, sierż. Wiktorze Benedykcie Piwowarze (1916–1998) – pilocie 304 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Śląskiej”, plut. Marianie Karolu Ślęczku (1919–1984) – mechaniku 663 Dywizjonu Samolotów Artylerii; urodzonych w Podłężu: kpr. Franciszku Ciastoniu (1916-1943) – pilocie 304 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Śląskiej”, plut. Janie Michale Nowaku (1916-1942) – strzelcu pokładowym z 301 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Pomorskiej”, kpr. Stanisławie Nowaku (1918–bdd.) – meteorologu z 6. Jednostki Szkolenia Operacyjnego RAF-u; z Niepołomic: sierż. Franciszku Janie Damskim (1914–1996) – mechaniku z 307 Dywizjonu Myśliwskiego Nocnego „Lwowskich Puchaczy”, ppor. Kazimierzu Gałacie (1920–1944) – nawigatorze z 300 Dywizjonu Bombowego, st. sierż. Karolu Józefie Sumarze (1918–1996) – pilocie 302 Dywizjonu Myśliwskiego „Poznańskiego”; z Zabierzowa Bocheńskiego: plut. Stanisławie Pęcaku (1915–2006) – elektryku, brak danych o przydziale.
Sierż. Stanisław Bednarczyk–Cooper (1920–2002) ze Staniątek, pilot z 308 Dywizjonu Myśliwskiego „Krakowskiego”, odznaczony trzykrotnie Krzyżem Walecznych, dwukrotnie Medalem Lotniczym. Fot. archiwum p. Euan Cooper
Kpr. Franciszek Ciastoń (1916–1943) z Podłęża, pilot 304 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Śląskiej”, odznaczony dwukrotnie Medalem Lotniczym. Zginął w locie ćwiczebnym. Fot. listakrzystka.pl
Sierż. Franciszek Jan Damski (1914–1996) z Niepołomic, mechanik z 307 Dywizjonu Myśliwskiego Nocnego „Lwowskich Puchaczy”, odznaczony trzykrotnie Medalem Lotniczym.
Ppor. Kazimierz Gałat (1920–1944) z Niepołomic, nawigator z 300 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Mazowieckiej”, odznaczony Krzyżem Walecznych, Medalem Lotniczym. Zginął podczas lotu bojowego w wyniku zderzenia z innym, prawdopodobnie zestrzelonym samolotem. Fot. listakrzystka.pl
Plut. Jan Michał Nowak (1916–1942) z Zakrzowa, strzelec pokładowy z 301 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Pomorskiej”, odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari V kl., czterokrotnie Krzyżem Walecznych, Medalem Lotniczym, Medalem Imperium Brytyjskiego (BEM). Zginął, gdy jego samolot został zaatakowany przez niemieckie myśliwce nad Morzem Północnym. Fot. z opracowania p. Wita Ślusarczyka
Sierż. Wiktor Benedykt Piwowar (1916–1998) z Chrości (Staniątki), pilot 304 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Śląskiej”, odznaczony Krzyżem Walecznych, Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Medalem Lotniczym.
St. sierż.
Karol Józef Sumara (1918–1996) z Niepołomic, pilot z 302 Dywizjonu Myśliwskiego
„Poznańskiego”, odznaczony trzykrotnie Krzyżem Walecznych, Medalem Lotniczym.
Fot. listakrzystka.pl
Ponadto w 1 Polskiej Dywizji Pancernej dowodzonej przez gen. Stanisława Maczka służył podłężanin st. strz. Władysław Pilch (1913–1944), który poległ we Francji.
Puszczańska nekropolia
Szybko okazało się, że wrześniowa tragedia to zaledwie preludium upiornej, ponad pięcioletniej okupacji. Wśród ofiar niemieckich zbrodni z terenu obecnej gminy Niepołomice byli liczni straceni lub zmarli z wycieńczenia i chorób w obozach koncentracyjnych, rozstrzelani w masowych egzekucjach, a także zastrzeleni w trakcie prób ucieczek, mających uchronić przed aresztowaniami. Wielu – nie tylko osoby zaangażowane w konspirację – doświadczyło bestialskich tortur w katowniach gestapo, więzieniach, posterunkach policji.
Zagładzie poddani zostali obywatele polscy narodowości żydowskiej, licznie zamieszkujący w Niepołomicach i okolicznych wsiach. Tylko niewielu z nich uratowało się przed masową eksterminacją, która miała miejsce w Puszczy Niepołomickiej na tzw. Kozich Górkach, gdzie 26–27 sierpnia 1942 r. Niemcy rozstrzelali około 700 osób. Udział w pojedynczych mordach Żydów mieli również granatowi policjanci z niepołomickiego posterunku.
Puszcza w obrębie Niepołomic była w latach 1942–1943 miejscem kaźni około 1000 innych osób, w tym patriotów polskich oraz francuskich i włoskich jeńców.
Mogiła około 1000 osób w Puszczy Niepołomickiej (przed postawieniem pomnika). Fot. Oddziałowe Archiwum IPN w Krakowie
Pomnik na zbiorowej mogile zamordowanych przez Niemców około 700 obywateli polskich pochodzenia żydowskiego 26–27 sierpnia 1942 r. na Kozich Górkach w Puszczy Niepołomickiej. Fot. Wojciech Wójcik
Wojenna codzienność
Dotkliwe dla społeczeństwa żyjącego pod niemiecką okupacją były obowiązkowe dostawy mleka, żywca i płodów rolnych w ramach kontyngentów, za marne grosze. Sołtysi byli zobowiązani do wyznaczania, kto ma oddać krowę czy świnię. Niestety niektórzy z nich chronili w tym względzie zasobniejszych gospodarzy kosztem biednych, dla których niejednokrotnie krowa była jedyną żywicielką rodziny. Bywało, że tzw. targownicy zaniżali wartość oddawanych zwierząt. Ponurego obrazu codziennej egzystencji dopełniały ciągły strach przed bestialską polityką okupanta, ograniczenia w przemieszczaniu się, głodowe, kartkowe racje żywnościowe oraz zakaz uboju i handlu produktami żywnościowymi. Ludzie musieli pokątnie zdobywać żywność, ryzykując życie lub wolność. Nie wolno im było mieć żaren do mielenia zboża. Jak wspominał ww. Józef Śledziowski, któregoś dnia do jego domu wtargnął komendant niepołomickiego posterunku policji granatowej Jan Ratajczak z policjantem Ignasiakiem w celu ujawnienia i zniszczenia tego sprzętu. Śledziowskich uratował z opresji kwaterujący u nich niemiecki major, który – wg babci p. Józefa, znającej język niemiecki – ostro i zdecydowanie „wyprosił” Ratajczaka, nakazując mu „sich verpissen” (wyp…lać).
Niemcy wprowadzili drakońskie prawo karne i bezwzględnie je egzekwowali w trybie doraźnym. Z każdej wsi na okres dwóch tygodni wyznaczani byli zakładnicy. Osoby te, umieszczane na liście przez burmistrza, w przypadku dokonania zamachu na Niemców lub inne osoby pozostające w służbie na rzecz Niemiec (a także na infrastrukturę, np. kolejową) były poddawane represjom. Wielu młodych mężczyzn zostało przymusowo wcielonych do Baudienstu (służby budowlanej zorganizowanej przez Niemców dla Polaków i Ukraińców) m.in. w Niepołomicach (dowodził Kosanke), Kłaju i Bochni.
Młodzi Polacy w przymusowej niemieckiej Służbie Budowlanej (Baudienst). Źródło: domena publiczna
Ze szczególnego okrucieństwa wobec miejscowych zasłynęli funkcjonariusze niemieckiej straży leśnej (Forstschutz). Byli bezwzględni m.in. wobec osób uchylających się od pracy w lesie przy wywózce drewna. Chłopi musieli wykorzystywać do niej własne zaprzęgi konne. Okrucieństwa od forstschutzów doświadczył m.in. Jan Hytroś ze Staniątek, który został przez nich ciężko pobity za niestawienie się do wywózki. Represje niemieckich strażników leśnych wobec mieszkańców zmalały po tym, jak utemperowali ich członkowie niepołomickiej placówki AK. Patrol Forstschutzu został rozbrojony w zasadzce. W reakcji na błagalne prośby i obietnicę zaprzestania prześladowania mieszkańców zwrócono im broń, bez amunicji.
W trakcie prób aresztowań za akty sabotażu czy za nielegalny ubój Niemcy zastrzelili niepołomiczan: Wojciecha Balickiego, Mikołaja Chlipałę, Franciszka Chmurę, Stanisława Chmurę, Bronisława Dulika, Jana Dulika, Józefa Górę, Bolesława Iwańskiego, Jana Kalisza, Edwarda Kępę, Stanisława Kościółka, Józefa Lupę, Stefana Maciejasza, Franciszka Rerutkiewicza, Józefa Sumarę, Józefa Zawartkę.
Obozy
Wielu mieszkańców gminy trafiło do niemieckich obozów koncentracyjnych i obozów pracy. Byli to mieszkańcy Niepołomic: Stanisław Bisztyga, Eugeniusz Budyś, Antoni Chyra, Mieczysław Cioś, Leopold Czuraj, Amelia Durowa, Józef Dziuba, Karol Engel, Stanisław Engel, Kazimierz Fąfara, Stefan Gniech, Leon Karczewski, Teofil Kopel, Tadeusz Kowalewski, Adam Lichteinstein, Tadeusz Mączyński, Aleksander Meszyński, Tadeusz Namysłowski, Stanisław Nazimek, Józef Kępa, Kazimierz Kępa, Tadeusz Kępa, Michał Pieróg, Józef Piński, Jan Ptak, Władysław Siwek, Tadeusz Skalski, Antoni Skóra (zwolniony po roku), Kazimierz Skóra, Tadeusz Sochacki, Antoni Trzos, Władysław Urbanik, Feliks Włodarski, Tadeusz Wróblewski.
Niepołomiczanin
Władysław Siwek na zdjęciach KL Auschwitz., artysta malarz, oficer rezerwy
piechoty, późniejszy kierownik Działu Oświatowego Państwowego Muzeum
Auschwitz-Birkenau. Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau
Ze Staniątek: Michał Balachowski, Zygmunt Fitowski, Jan Góralik (ksiądz, kpt. WP), Michał Habas, Józefa Kobylecka, Jan Nowak, Julia i Stanisław Rodakowie, Józef Siwek, Leon Waś, Stefan Waś, Rafał Witowski, Piotr Włodek, Andrzej Wójcik, Stanisław Wójcik, Stanisław Wyka.
Julia Rodak (z d. Małek, po drugim mężu Szybińska) ze Staniątek, aresztowana wraz z mężem przez gestapo w lutym 1943 r. i umieszczona w KL Auschwitz-Birkenau. W obozie kobietę zakażono tyfusem plamistym oraz dokonywano na niej eksperymentalnej kuracji (straciła przez to bezpowrotnie włosy i cierpiała na chroniczne bóle głowy). Archiwum rodzinne p. Urszuli Rodak ze Staniątek
Z Podłęża: Jan Bednarczyk, Franciszek Ciastoń, Michał Ciastoń, Wojciech Ciastoń, Jan Małek, Anna Pilch, Antoni Pilch, Władysław Rys, Józef Szewczyk.
Michał Ciastoń (1914–bdd.) z Podłęża, aresztowany i osadzony w KL Auschwitz, w 1944 r. przeniesiony do KL Buchenwald. Fot. z opracowania p. Wita Ślusarczyka
Z Woli Batorskiej: Stefan Adamski, Jan Dąbroś, Andrzej Grochot, Piotr Maro, Jan Siencieniuch, Władysław Szczudło.
Z Woli Zabierzowskiej: Józef Bisztyga, Natalia Dudek, Józef Franas, Maria Gawlik, Władysław Graundberg, Jan Hardyn, Aleksander Pagacz, Stanisław Płoskonka.
Z Zabierzowa Bocheńskiego: Franciszek Harzowski, Emil Landowski.
Ze Słomiroga: Stanisław Dyl, Karol Jachimczak, Michał Jachimczak (ksiądz).
Z Zakrzowa: Józef Lebiest.
Tylko nieliczni z nich przeżyli gehennę obozową.
Wywózki na roboty przymusowe
Wielu mieszkańców gminy zostało wywiezionych na roboty przymusowe do Niemiec i krajów przez nie okupowanych.
Z Niepołomic na roboty wywieziono m.in.: Marię Balicką, Józefa Balickiego, Stanisława Boguckiego, Tadeusza Bystrowskiego, Jana Cenzorowskiego, Józefa Frąsia, Władysława Gawłowskiego (z Pasternika), Rozalię Górę, Mariana Kościółka, Bronisława Kiepurę, Jana Krupskiego, Kazimierę Krzysicę, Franciszka Mlekę, Genowefę Nęcką, Stanisława Piekłę, Karola Skalskiego, Zofię Skałkę, Jana Strojka, Leona Szymczyka.
Robotnikami przymusowymi ze Staniątek byli m.in.: Franciszek Balachowski, Maria Bogusz-Podolecka, Kazimierz Buczkiewicz, Józef Chyra, Aniela Dubas (Wdaniec), Józef Dubas, Aniela Dymara, Antoni Furtak, Kazimiera Furtak, Maria Furtak, Eugenia Grochot, Józef Kaczmarczyk, Krystyna Kozłowska (Fitowska), Petronela Lewińska, Józef Łach, Władysław Łach, Augustyn Radecki, Aleksander Rybiński, Władysław Sadkowski, Franciszek Sendor, Wojciech Skrybant, Józef Sumara, Stefan Sumara, Stefan Szostak, Karol Taborski, Aniela Turecka, Aniela Wdaniec.
Z Woli Batorskiej wywieziono: Wojciecha Antończyka, Mieczysława Biernata, Marię Dąbroś, Władysława Dąbrosia, Marie Gałkę, Irenę Gondek, Wiktora Grochota, Romana Kamińskiego, Marię Kapałę, Piotra Karę, Piotra Kaznowskiego, Stanisława Krupę, Józefa Kurę, Marię Michałowską, Franciszka Mlekę, Jana Modzelewskiego, Franciszka Ptaka, Marię Ryczek, Kazimierza Satałę, Marię Siwek, Tadeusza Siwka, Annę Szarek, Tadeusza Szewczaka.
Z Zabierzowa Bocheńskiego: Franciszkę Ambrozik, Stanisława Bielca, Wiktorię Horonowicz, Franciszka Frąsia, Juliana Frąsia, Władysława Kołka, Piotra Kołodzieja, Mieczysława Kośca, Władysława Kozuba, Anielę Król, Wacławę Kwiecińską, Annę Ptak, Piotra Wnęka.
Z Woli Zabierzowskiej przymusowymi pracownikami byli: Jan Bisztyga, Aniela Bróg, Franciszek Gądek, Franciszek Gdański, Franciszek Harabasz, Janina Harabasz, Aniela Kaznowska, Józef Kępa, Maria Klima, Piotr Klima, Franciszek Kołodziej, Józef Kołodziej, Aniela Krzyżanowska, Edward Kuchta, Kazimierz Lasek, Władysław Lasek, Jan Marzec, Franciszek Pichór, Edward Powroźnik, Władysław Rerutko, Józef Starosta, Stanisław Świder, Józef Trzos, Franciszek Waryan, Franciszek Waśniowski, Piotr Waśniowski, Stanisław Waśniowski, Franciszek Wąs, Paweł Wójcik.
Z Zagórza: Szeląg Piotr.
Zbrojne podziemie
Niemieckie zakazy, nakazy, obostrzenia, ograniczenia, kary, w tym często stosowana kara śmierci, terror fizyczny i psychiczny, nie złamały w Polakach ducha oporu. Dały temu wyraz liczne, zbrojne organizacje podziemne, utworzone na terenie dzisiejszych miasta i gminy Niepołomice. Szeregi organizacji zasilili m.in. przedwojenni wojskowi, w tym żołnierze z niepołomickiego 2 Dywizjonu Pociągów Pancernych, Korpusu Ochrony Pogranicza, byli żołnierze armii Austro-Węgier, Rosji.
Należy wspomnieć o Armii Krajowej (placówka „Pstrąg” z siedzibą w Woli Batorskiej i wydzielony z niej jesienią 1944 r. niepołomicki „Delfin” w bocheńskim obwodzie AK „Wieloryb”, placówka „Gromada” obwodu Kraków–Powiat AK „Synogarlica”, „Nurt” z Suchorabą i Zagórzem), Narodowej Organizacji Wojskowej (Obwód „20” komendy bocheńskiej Podokręgu Kraków-Zewnętrzny „Limba” z siedzibami w Podłężu i Staniątkach), Batalionach Chłopskich (pluton w Woli Batorskiej), placówce Gwardii Ludowej PPS w Podłężu (krótka działalność), placówce Armii Ludowej PPR w Staniątkach (nie wyszła poza stadium organizacyjne).
Z Niepołomic pochodził „cichociemny” por. Józef Czuma (1915–1944) ps. „Skryty”, „Krótki”, vel Józef Gaweł, vel Zygmunt Krokowski. Po przeszkoleniu z dywersji w Wielkiej Brytanii, z 17 na 18 lutego 1943 r. skoczył ze spadochronem do Polski i został przydzielony do Kedywu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej. Swoją działalność – jak wielu innych konspiratorów – przypłacił życiem.
„Cichociemny” por. Józef Czuma (1915–1944) vel Józef Gaweł, vel Zygmunt Krokowski, ps. „Skryty”, „Krótki”, oficer Kedywu Warszawskiego Okręgu AK. Fot. http://elitadywersji.org
Ocena działalności wyżej wymienionych formacji podziemnych na naszym terenie wymaga głębszej analizy. Nie można też przejść obojętnie obok faktu, że działania niektórych członków organizacji były postrzegane negatywnie przez mieszkańców, a nawet nosiły znamiona przestępstw (np. w Woli Batorskiej czy Staniątkach). Poza tym występowały przypadki podszywania się pod ugrupowania konspiracyjne przez bandy złodziejsko-rozbójnicze.
Egzekucje
W masowych egzekucjach Niemcy rozstrzelali lub zamęczyli na przesłuchaniach licznych członków formacji podziemnych.
W takich okolicznościach śmierć ponieśli mieszkańcy Podłęża: Józef Bednarczyk, Józef Ciastoń, Karol Kaputa, Bronisław Krupa, Stanisław Książek, Karol Łapaj, Antoni Pilch, Antoni Rokita, Józef Rożkiewicz, Stanisław Rys, Wojciech Smolarczyk, Józef Szeląg, Stanisław Szeląg, Jan Wojas, Franciszek Wołowicz.
Ze Staniątek: Józef Adamowski (syn Józefa urodzonego w Domaniwce k. Odessy, b. żołnierza armii carskiej, jeńca po bitwie pod Limanową umieszczonego wraz z kilkoma innymi w klasztorze ss. benedyktynek w Staniątkach z obowiązkiem świadczenia pracy jako rekompensaty za zniszczenia spowodowane bombardowaniami Austriaków, osiadłego w Staniątkach po I wojnie światowej), Czesław Cebula (organista w staniąteckim kościele, urodzony w Niepołomicach), Bolesław Chytroś, Antoni Ciastoń, Józef Fiołek (wcześniej udało mu się zbiec z niewoli sowieckiej i uniknąć zbrodni katyńskiej), Stanisław Kapała (ogrodnik klasztorny), Tadeusz Kawalerski (przesiedleniec z poznańskiego), Jerzy Kozanecki (przesiedleniec z poznańskiego), Władysław Łapaj (radiotelegrafista kolejowy), Władysław Rożkiewicz, Stanisław Waś (przedwojenny student prawa na UJ).
Z Niepołomic: Władysław Gaj, Józef Gałat (przedwojenny harcerz), Julian Habas, Kazimierz Kępa (przedwojenny harcerz), Jan Sochacki (współtwórca przedwojennego, młodzieżowego koła Stronnictwa Narodowego w Staniątkach).
Z Zabierzowa Bocheńskiego: Józef Masny (kierownik szkoły).
Najwięcej osób, pięćdziesięciu mężczyzn, Niemcy rozstrzelali 2.02.1944 r. przy wiadukcie kolejowym w Staniątkach w odwecie za zamach 29.01.1944 r. w Puszczy Niepołomickiej na pociąg, którym jechał Generalny Gubernator Hans Frank.
Pomnik w Staniątkach postawiony na miejscu rozstrzelania 50 konspiratorów 2 lutego 1944 r. Z lewej brzozowy krzyż ustawiony przez Edwarda Widłę z Zakrzowa w miejscu kaźni zakładników. Fot. Wojciech Wójcik
Wojenne postawy
Koszmar II wojny światowej na terenie dzisiejszej gminy Niepołomice trwał pięć lat i prawie pięć miesięcy – licząc od 3 września 1939 r. do 21 stycznia 1945 r., kiedy do miasta wkroczyły wojska sowieckie. Przez ten czas mieszkańcy przyjmowali różne postawy – od bohaterskich zachowań nierzadko z narażeniem życia, poświęceń i wspomagania potrzebujących, podtrzymywania morale lokalnego społeczeństwa – po uprawianie pospolitego bandytyzmu, a nawet dokonywanie morderstw. Nasza gmina nie była pod tym względem wyjątkiem. Wojny zawsze powodowały obniżenie poziomu moralnego społeczeństw. Wszędzie znajdywały się osoby, które nawet w warunkach okupacji dostrzegały okazję do „ustawienia się” i niejednokrotnie bez skrupułów robiły to kosztem swoich rodaków (sąsiadów).
Na szczególne potępienie zasłużyli ci, którzy aktywnie i z własnej woli współpracowali z najeźdźcą. Niektórych dosięgła podziemna sprawiedliwość. Niekiedy wymierzenie kary następowało w drodze samosądów. Inni odpowiedzieli za swoje winy po wojnie. Tych, których nie rozliczono, spotykała namiastka infamii ze strony osób mających wiedzę o ich podłych zachowaniach (takim ludziom nie kłaniano się, nie podawano ręki).
Wojna spowodowała nie tylko straty fizyczne i materialne, ale i moralne, których zmierzyć czy oszacować nie sposób. Doświadczenie okrutnych zbrodni i dojmujące poczucie niesprawiedliwości, demoralizacja i bezkarność okupanta oraz jego współpracowników, pozostawiły trwałe piętno w ludziach, którzy wojnę przeżyli, a nierzadko także w kolejnych pokoleniach.
Komentarze
Prześlij komentarz